Paweł Sakowicz, felieton z Gazety Festiwalowej

wrz 18, 2019 · 3 min read
Polecamy Waszej uwadze tekst "Fikcyjna przyjemność" Pawła Sakowicza napisany do tegorocznej Gazety Festiwalowej.
👇👇👇
1. Czasami kiedy myślę o moim tańcu, szukam w nim przyjemnych doznań i wspomnień. Przypominam sobie, jak po niektórych próbach jestem tak zmęczony, że nie mogę wstać z podłogi. Kiedy czuję, że jest dobrze albo gdy to zapewnienie przychodzi z zewnątrz. Wygrywam turniej tańca towarzyskiego albo open call na spektakl. Kiedy w czasie próby znajduję lub widzę coś, co nigdy nie daje się zrekonstruować. Jednak potem dochodzę do wniosku, że najprzyjemniejsze jest to, co jest nierealne, nigdy się nie wydarzyło i nie wiadomo, czy się wydarzy. To myślenie i fantazjowanie o tańcu pobudza mnie bardziej niż sam taniec. 2. Przyjemnie jest mi pozwalać sobie na bezwstydną i nieskrępowaną projekcję tego, czym będzie moja nowa praca. Jak wtedy, gdy Mateusz Szymanówka na pierwszej próbie zaproponował: „Opisz mi dokładnie, czym to będzie, jak będzie wyglądać i co poczują widzowie”. I nagle wyrastają spod ziemi te neoklasycystyczne fasady, z góry zjeżdża funktion-one, a pod nim odbywają się staro-nowe synchroniczne choreografie. Widzowie są wyraźnie poruszeni, nie mają chwili wytchnienia, jakby sami tańczyli ten najszybszy taniec. W rzeczywistości oczywiście wyrastają tylko płócienne zastawki, a na brudnej białej podłodze stoją dwa smutne głośniki. Jednak pomysł na spektakularną scenografię jest przeniesiony na kolejną produkcję, zostaje w głowie i mutuje. 3. Co prawda wszystko już było i drugi raz nie wynajdziemy dynamitu, ale przyjemnie jest mi fantazjować o tym, czym nowym i większym mógłby być taniec. Zarówno w sensie egoistycznym (przyznaję się do uczestnictwa w tej powszechnej obsesji nowości), jak i szerszym: jak taniec mógłby wpływać na nastroje, decyzje i opinie szerszych grup. Czy mógłby – na wzór kontrowersyjnego filmu czy dzieła sztuki – pobudzić do myślenia i działania w skali makro? Czy używany dziś jako forma masowego protestu pod ambasadami, jutro będzie wywoływać wojny i ogłaszać rozejm? 4. W chwilach zwątpienia jest mi przyjemnie otworzyć książkę „Spangbergianism” na 67 stronie i zamantrować na głos, że jestem Melem Gibsonem tego tańca. Wyobrazić sobie, że rozpinam pasy, ignoruję limit prędkości i pruję przed siebie. Że jestem wojownikiem i smokiem, który zrówna z ziemią wszystko, jeśli będzie taka potrzeba. Zamykam książkę, obok siedzi Yvonne Rainer, łapiemy się za ręce, jedziemy jeszcze szybciej i razem krzyczymy: „I want my dance to be a superstar!”. Pomaga jak mało co. 5. W końcu przyjemnie jest mi fantazjować o miejscu w Warszawie, które byłoby prawdziwym domem tańca. Najlepiej gdzieś w centrum, z wielką jasną przestrzenią na pokazy i paroma salami prób. Że będzie nazywać się Newer Dance, a ja będę się śmiać z tego suchara, że to „nie tańcz nigdy”. Że to nie program performatywny przy muzeum czy festiwal w teatrze, a miejsce, gdzie się produkuje, ogląda, po prostu robi taniec. Miejsce premier, regularnych warsztatów dla profesjonalistów i amatorów, kuźnia wiedzy. I choć na taką skalę jest to mało prawdopodobne, wymyślanie, że neon będzie bladoniebieski, a czcionka szeryfowa, jest znów najprzyjemniejsze. Paweł Sakowicz – choreograf i tancerz, absolwent politologii na Uniwersytecie Warszawskim oraz choreografii i performansu w London Contemporary Dance School. Autor prac: Bernhard, TOTAL, Jumpcore, Thriller i Masakra. Swoje prace pokazywał m.in. podczas trzech edycji Polskiej Platformy Tańca, w NYU Skirball w Nowym Jorku czy CAC w Nowym Orleanie. Artysta wspierany przez sieć Aerowaves Twenty19.

Może cię zainteresować